czwartek, 2 sierpnia 2018

"Humus"


Wszystkie boczne uliczki biegnące od Głównej są już wykostkowane. Biegnące wzdłuż nich puste przestrzenie mają być uzupełnione podłożem pod trawę. W zeszłym tygodniu ten etap miał miejsce na mojej ulicy. Proces ten wyglądał tak oto: przodem jechała 
ciężarówka z podłożem; za nią ciągnęła się koparka wysypująca owo podłoże na puste przestrzenie wzdłuż ulicy; na końcu szedł człowiek(jeden) z łopatą, który wyrównywał górę podłoża wysypanego przez koparkę. Wszystko niby ok, to główny wykonawca (Strabag) umawia się z podwykonawcą, jak ten ma wykonać dane zadanie.  Problem jest natomiast, gdy podwykonawca chce ograniczyć koszty i zaczyna kombinować. Rozrzucane podłoże pod trawę jest zwykłym syfem ziemnym (sorry za słowo) pełnym szkła, kamieni, drobnego plastiku i chwastów. Na zwrócenie uwagi, że raczej nie za takie podłoże miasto płaci wykonawcy usłyszałam, że chyba mam za dużo czasu, skoro się tak bardzo tym interesuję (sic! ot zazdrośnik się trafił) i nie znam się, bo to jest HUMUS! Rozśmieszył mnie tym bardzo, widocznie mamy różne pojęcie, czym jest humus.  Nasza krótka wymiana zdań zakończyła się stwierdzeniem podwykonawcy, że jest jeszcze coś takiego jak odbiór prac. I to moim zdaniem jest kluczowe stwierdzenie. Liczę zatem na bardzo rzetelny odbiór, by podwykonawca przekonał się, że nie ma zgody na kombinatorstwo i wykonywanie prac po łebkach. Sprawa jakości wysypanej ziemi została zgłoszona do UM przez Jarka Jaździka, który miał okazję widzieć owy „humus”.
Żeby być uczciwą dodam, że generalnie główny wykonawca Strabag wykonuje raczej dobrze i planowo prace na Zieleńcu, ale podwykonawców dobiera sobie czasem fatalnie.  Rozumiem, że to wynik posuchy na rynku.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Gdy Ci smutno, gdy Ci źle... przeczytaj książki te!

Znacie na pewno ten stan, gdy rzeczywistość skrzeczy, a złowróżbne informacje w mediach wypełniają nasze dni, to właśnie wtedy najbardziej p...