Tak się zastanawiam czy mieszkam jeszcze w mieście, czy już na wsi? Wokół cicho, spokojnie, jeden sklepik na cały Zieleniec, wieczorem grupka osób modląca się przy kapliczce, jednym słowem obrazek jak z przeciętnej polskiej wsi. Ostatnio doszedł jeszcze jeden element wiejskiego życia – spacery stadka kur i pianie koguta. Z jednej strony śmiać mi się chce jak to codziennie widzę, z drugiej zaś zaczyna mnie trochę irytować to jego głośne, długie „wydzieranie się”. Całe szczęście, że słyszę je tylko po południu, bo wtedy właśnie drób wychodzi pospacerować po uliczkach Zieleńca. I choć zmiany w tym miejscu i ludziach są powolne, ale jednak widoczne, to w miejsce gołębi pojawiły się kury i kogut. Ot życie- myślałam, że z biegiem lat będzie mi się tu żyło sielsko i bardziej miejsko, a nie wiejsko.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Gdy Ci smutno, gdy Ci źle... przeczytaj książki te!
Znacie na pewno ten stan, gdy rzeczywistość skrzeczy, a złowróżbne informacje w mediach wypełniają nasze dni, to właśnie wtedy najbardziej p...
-
„Wielu ludzi żyje dziś w jaskini Platona, nie zdając sobie z tego sprawy. Ogarnia ich blady strach przed nieznanym i odmawiają jakichkolwiek...
-
Latem mareckie jeziorko Czarne (Kruczek) przyciąga wiele osób, nie tylko z pobliskiego Zieleńca. Dawniej było to miejsce spotkań i wypoczy...
-
Mamy już wyniki wyborów. Nowym Burmistrzem Marek , przewagą ok. 2 tysięcy głosów, został p. Jacek Orych. Serdeczne gratulacje. Wiele wyzwań...
Kury ci kobieto przeszkadzają to do centrum stolicy tam ich nie zobaczysz
OdpowiedzUsuńPelagio, masz zaniżone standardy. Marki to także miasto, tak jak Warszawa. Pani z kurami proponuję przenieść się na wieś, bo tam ich miejsce i tam nikomu nie przeszkadzają.
OdpowiedzUsuń