czwartek, 7 września 2017

Korepetycje – dawniej wyjątkiem, dziś normą

Początek września oznacza, że wakacyjna laba już się zakończyła i dzieci muszą/chcą wracać do szkoły. Pierwszy tydzień to zawsze jeszcze luz, bo w większości poświęcony szlifowaniu planu lekcji dla poszczególnych klas. Potem to już tylko  nauka, nauka i nauka – im bliżej końca roku szkolnego, tym cięższa.  Ale to norma, której i my, dorośli dziś ludzie doświadczyliśmy. Natomiast nową normą, towarzyszącą okresowi szkolnemu stały się korepetycje. Od dawna można zauważyć, że stały się one nieodłącznym/równoległym elementem edukacji dzieci.


Jestem z tego pokolenia osób, gdy korepetycji udzielało się uczniom słabym, dzieciom które nie radziły sobie z nauką. Były to naprawdę bardzo sporadyczne przypadki. Większości wystarczała wiedza z lekcji i kółek zainteresowań. To zapewniało też pozytywne zdanie egzaminów do szkół średnich. Kończąc ogólniak matura była w zasięgu każdego z nas bez większych problemów. Egzaminy na studia nie wymagały jakiś wcześniejszych dodatkowych przygotowań. Ale to były inne czasy….


O ile kilkanaście lat temu korepetycje można było uznać za fanaberię czy pewnego rodzaju modę, to dziś wydają się być koniecznością (kosztowną dodajmy). Wielu rodziców tłumaczy to tym, że system edukacji jest słaby, klasy liczne, a dzieci niewystarczająco przygotowane do egzaminów czy matury, co często widać po ocenach. Właściwie to prawda, tylko że uczniowie piątkowi i szóstkowi również korzystają z korepetycji nieprzerwanie przez kolejne lata nauki. Można zatem powiedzieć, iż płatne lekcje indywidualne stały się niejako inwestycją w lepszą przyszłość dzieci – lepiej zdaną maturę, lepsze studia i w efekcie lepszą pracę. Tylko czy to zagwarantuje udany start młodemu człowiekowi w dorosłym życiu i oczekiwany status społeczny? Życie boleśnie to czasem weryfikuje.


korki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz