Najważniejszą sprawą, nad którą debatowali radni na wczorajszej sesji Rady Miasta, był przyszłoroczny budżet. Warto zaznaczyć, iż odczytana przez skarbnika miasta opinia RIO dotycząca projektu budżetu na 2017 rok oraz Wieloletniej Prognozy Finansowej Gminy Miasto Marki na lata 2017-2028 była pozytywna.
Głosowania nad budżetem zawsze budzą pewne emocje. Ostatnio pisałam o braku dyskusji wokół tego tematu na posiedzeniach poszczególnych komisji. Nie padały żadne dociekliwe pytania, ani nie żądano szczegółowych odpowiedzi. Racjonalnym, zatem wydawało się, iż opozycja zgodnie poprze przyszłoroczny budżet. Zaplanowano w nim wiele inwestycji w okręgach radnych opozycji. Regułą jest, iż przed decydującym głosowaniem odbywa się dyskusja. O głos poprosił radny Adamczyk i w imieniu radnych z Mareckiej Wspólnoty Samorządowej oraz Stowarzyszenia Marki-Pustelnik-Struga odczytał oświadczenie, w którym zgodnie stwierdzili, iż nie poprą tego budżetu. To zapoczątkowało gorącą i bardzo emocjonalną dyskusję. Nie będę jej opisywać, ciekawych jej szczegółów odsyłam do nagrania z tej sesji. Atmosfera tuż przed głosowaniem była poważnie napięta, a wyniki głosowania do końca nie do przewidzenia. Ostatecznie, sześcioma głosami wstrzymującymi się, przyjęto budżet.
Pierwotny układ głosowania oraz ten finalny jednoznacznie wskazuje, iż radni z opozycji podeszli do budżetu politycznie. Chcąc utrudnić pracę i dokopać burmistrzowi, świadomie i samolubnie gotowi byli poświęcić nie tylko inwestycje w swoich okręgach, ale także w całym mieście. Jego rozwój i poprawa jakości życia mieszkańców (w tym ich wyborców) była im zupełnie obojętna. Cóż, beton jak wiemy ciężko jest skruszyć. A w tym wypadku wymaga to widać szczególnych metod i czasu. Radnemu Skibińskiemu z Zieleńca, który nie poparł budżetu(a w nim kluczowej inwestycji w tym rejonie), a jedynie wstrzymał się od głosu wystawiam żółtą kartkę. Gdyby przyszło Panu do głowy startowanie w następnych wyborach chętnie przypomnę Panu ten zagłosowany „wkład” w rozwój Zieleńca.
Ta najważniejsza sesja w roku miała też swoje inne odsłony. Nietypowym wydarzeniem okazało się prowadzenie jej przez wiceprzewodniczącą Annę Grochowską. Przewodniczący T. Paciorek, choć przybył nieco później, nie zdecydował się na prowadzenie obrad. Powodem miała być choroba, która uniemożliwiała mu mówienie. Niby „coś tam coś tam” mówił :-) , ale generalnie nie był w stanie nic powiedzieć. O tym, że radny Szczepanowski pozwala sobie na drzemki przy stole obrad, wspominałam już wielokrotnie. Lecz tym razem musiała dopaść Go szczególna przypadłość. Pół sesji postanowił przespać w salce obok, na fotelu, nie zważając na wchodzących tam radnych i wychodzących tamtędy zaproszonych gości. Lojalni koledzy i koleżanki z klubu tłumaczą to chorobą. Cóż, pewnie to jakiś wirus, nie daj Boże filipiński :-) . Obu panom, w przypadku podobnych chorób proponuję następnym razem pozostanie w domu. Dla własnego bezpieczeństwa i komfortu obrad pozostałych radnych.
Na koniec w punkcie dotyczącym spraw różnych między radnymi znowu doszło do spięć. Wiceprzewodnicząca Grochowska próbowała wyciszyć i załagodzić wymianę zdań. Na koniec sesji radna Stefaniak podsumowała, iż sposób współpracy nigdy jeszcze nie był tak niski jak w obecnej kadencji. Muszę więc Pani przypomnieć, że akceptując takie, a nie inne zachowanie swoich kolegów z MWS jak na wczorajszej sesji, przyczynia się Pani do upadku wizerunkowego całej Rady Miasta.
fot. Burmistrz Miasta Marki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz