niedziela, 13 listopada 2016

„Najgorsze dopiero nadejdzie” Robert Małecki

Wśród wielu premier tego roku, na którą warto zwrócić uwagę, jest właśnie ta debiutancka powieść. Z debiutami bywa różnie. Niekiedy hucznie reklamowane, okazują się nie warte promocji, inne z kolei są dobrze napisane, ale są jakby kalką tysięcy innych – wydanych już wcześniej – powieści.  Jednak w tym  przypadku, w ogólnym rozrachunku to debiut udany i warty przeczytania. Książkę cechuje bardzo dobry styl narracji, dzięki czemu powieść czyta się z dużą przyjemnością.


Główny bohater, Marek Bener to mężczyzna, który dość łatwo zaangażuje czytelnika po swojej stronie z uwagi na fakt, że zaginęła mu żona, Agata, którą tak bardzo kochał. I kocha nadal, bo nie przestaje jej szukać, jeżdżąc wszędzie tam, gdzie pojawi się jej jakikolwiek ślad. Miota się, ciągle jeszcze ma nadzieję, że odnajdzie żonę żywą; nie potrafi odpuścić, a szukanie traktuje jak obowiązek. To poboczny wątek powieści, który – jak podejrzewam – rozkwitnie w kolejnych częściach trylogii. Pewnego dnia Bener zostaje wysłany do Przysieka, aby sporządzić relację z pożaru domu jednorodzinnego. Strażacy odkrywają w pogorzelisku spalone zwłoki. Ofiarą okazuje się dawny przyjaciel dziennikarza, który dziesięć lat wcześniej odbił mu dziewczynę. Nika – świeżo „upieczona” wdowa – po dekadzie, znów pojawia się w życiu Marka. Zaczynają dziać się dziwne rzeczy: redaktor Gazety miejskiej zauważa, że jest śledzony, a spalony dom ktoś obserwuje, wkrótce znika Nika, a prezeska pewnej toruńskiej fundacji, wbrew własnej woli, wypada z okna swojego mieszkania. Bener za wszelką cenę stara się odnaleźć Nikę i rozwikłać zagadkę kolejnych zbrodni, licząc cały czas na to, że, przy okazji wpadnie też na trop zaginionej przed laty żony.


Mam nadzieję, że pisarz na dłużej zagości w literackim światku polskich kryminałów, bo chyba pora wpuścić tam trochę świeżego powietrza. Teraz czekam na kontynuację losów Marka Benera i parafrazując tytuł powieści liczę, że najlepsze dopiero nadejdzie.


małecki


Śmierć to dopiero początek…Ponura toruńska jesień. Dziennikarz Marek Bener właśnie dowiedział się, że straci pracę. Jednym z jego ostatnich reporterskich zadań jest wyjazd do spalonego domu. Okazuje się, że zginął w nim dawny przyjaciel Benera, który przed laty uwiódł mu narzeczoną. Teraz zrozpaczona kobieta szuka wsparcia u dziennikarza, ale wkrótce znika bez śladu…Bener wie, że musi ją odnaleźć. Niestety, kryminalna gra, w którą zostaje uwikłany nie ma jasnych zasad. Dziennikarz nie przypuszcza nawet, że z pozoru zwykły dzień przerodzi się w walkę o życie. Reporter musi dotrzeć do prawdy, która całkowicie go odmieni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz