Kilka słów o sobie…Wiecznie młody duch, niestrudzenie ciekawa świata i ludzi, z upodobaniem szukająca nowych wyzwań, bo jak ich mało to robi się nudno. Uwielbiam ludzi i każdą pracę, która się z nimi łączy. Czasem szalona, czasem strasznie poważna.
Szczęście daje mi….Dzieci rzecz jasna :-) spotkania z dobrymi ludźmi, a poza tym muzyka, widok i szum morza, wtedy zapominam o wszystkim, jestem w stanie rano pojechać, zobaczyć morze i tego samego dnia wrócić.
Moją główną cechą charakteru jest….Niepoprawny optymizm, który jak każdy kij ma dwa końce ale nie umiem się go pozbyć chociaż sobie przysięgam, że już nigdy więcej.
W wolnych chwilach….Jeżeli już je mam nadrabiam hurtowo książki i seriale, chodzę na długie spacery ze słuchawkami na uszach, gadam godzinami przez telefon z przyjaciółmi tymi z daleka i pędzę na złamanie nóg do tych z bliska.
Pierwszy idol….Patrick Swayze nie dosyć, że był wtedy mega przystojny to jeszcze bosko tańczył. I oczywiście był buntownikiem.
W ludziach denerwuje mnie….Brak tolerancji w całej rozciągłości znaczenia definicji tego słowa, złe intencje i buta.
Najbardziej cenię u przyjaciół….To, że są ze mną i przy mnie trwają takiej jaką jestem co za tym idzie mogę być przy nich sobą. Wybaczają moje błędy, ale i też potrafią mi je pokazać.
Stojąc w korku….Różnie: relaksuję się, robię szybki plan dnia, przeklinam, śpiewam, nadrabiam rozmowy ….. i zawsze głośno słucham muzyki.
Gdy jestem zła….Jeżeli jestem bardzo zła to milczę, jeżeli mniej to albo krzyczę albo staję się bardzo złośliwa, a jak tylko trochę to zaczynam się z tego śmiać.
Pierwsze zarobione pieniądze przeznaczyłam….Aaa pamiętam jak dziś największy krzyk techniki walkman – przenośny odtwarzacz kaset magnetofonowych gdyby ktoś nie pamiętał.
Boję się ….Samej myśli o schorowanej starości i pająków.
Płaczę, gdy….Widzę czyjś ból i dramat. Mam tak silną empatię, że czasem współodczuwanie mnie zabija. Płaczę też, gdy przeżywam niezwykle piękne chwile w swoim życiu, ale to dobre łzy. Po prostu czasem nie ogarniam nadmiaru dobra.
Nigdy nie zjem….Ośmiornicy nigdy, ale to przenigdy.
Podnieca mnie…Hmmm coś, co wzbudza zawsze zdziwienie, ale są to samochody i jeszcze kilka innych pięknych rzeczy i zostawię to dla siebie.
Gdybym była premierem….Oooo to by było coś. Prowadziłabym politykę środka i rozsądku a państwo potraktowałabym jak dobrze prosperującą firmę z odpowiednim zarządzaniem zasobami ludzkimi nie zapominając o wynikach biznesowych również w administracji państwowej.
Gdy staję przed lustrem widzę….Dojrzałą kobietę z młodą duszą i ognikami w oczach.
Gdybym nie była tym, kim jestem, to chciałabym być…Lekarzem na misji a czasem kotem, ten to ma życie.
Trzy przymiotniki, którymi określiłabym Marki, to…. Długie (jak miasto z westernu), coraz ciekawsze (zaczyna się coraz więcej dziać), budzące się do życia (fajnych mieszkańców mamy, co po ostatnich inicjatywach obywatelskich widać).
Pani motto życiowe…. Ciężko jest wybrać to jedno, mam ich kilka w tym kontrowersyjnych i nie do zacytowania … ale mam ostatnio takie ulubione kubkowe motto „Przecież to nie bałagan to feng shui” moim zdaniem każdy powinien poszukiwać swojego szczęścia, swojego prawdziwego ja, w swoim bałaganie grunt, żeby było jego.
Bardzo Pani dziękuję - BBJ
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz