piątek, 27 lutego 2015

„Wariat! Zwolnij!”

Wyjątkowy fotoradar wyświetlający taki komunikat można spotkać w Koszycach Małych pod Tarnowem. Urządzenie jednocześnie informuje kierowców przekraczających prędkość o wysokości grożącego im mandatu i liczbie punktów karnych. Ta dość nietypowa forma ścigania piratów może okazać się bardziej skuteczna niż typowe zdjęcia czy mandaty. Tak jak liczniki  czasu zmiany świateł stały się sposobem na pozbycie się stresu kierowców, tak oryginalne komunikaty fotoradarów mogą przekonać ich do przepisowej jazdy i ściągnięcia nogi z gazu. Dla wariatów, do których nie dotrą takie bodźce proponuję taki komunikat: „NIE ZWALNIAJ, 1500 ZŁ. Budżet potrzebuje takich jak Ty”.


foto

czwartek, 26 lutego 2015

Użytek ekologiczny

Na wczorajszej sesji Rady Miasta z interesującą propozycją wystąpił radny Rober Szafrański. Mając na uwadze troskę o nasze mareckie lasy przedstawił burmistrzowi i innym radnym pomysł na jeszcze lepszą ich ochronę poprzez utworzenie tzw. użytków ekologicznych. Według ustawy o ochronie przyrody z dnia 16 kwietnia 2014 roku "Użytkami ekologicznymi są zasługujące na ochronę pozostałości ekosystemów mających znaczenie dla zachowania różnorodności biologicznej naturalne zbiorniki wodne, śródpolne i śródleśne oczka wodne, kępy drzew i krzewów, bagna, torfowiska, wydmy, płaty nieużytkowanej roślinności, starorzecza, wychodki skalne, skarpy, kamieńce, siedliska przyrodnicze oraz stanowiska rzadkich lub chronionych gatunków roślin, zwierząt i grzybów, ich ostoje oraz miejsca rozmnażania lub miejsca sezonowego przebywania." Dlatego wszystkie miejsca pełniące istotną rolę dla zachowania różnorodności przyrodniczej na poziomie gminy powinny zostać objęte ochroną w formie użytków ekologicznych.


Tworzenie ich jest przedsięwzięciem prostym, nie wymagającym skomplikowanych procedur. Dlatego kompetencje utworzenia użytków ekologicznych zostały przyznane także władzom szczebla lokalnego. Mogą one powstać na drodze rozporządzenia wojewody lub uchwały Rady Gminy.


Radny Rober Szafrański zwrócił również uwagę na nie korzystanie w pełni, a określonych w ustawie o przyrodzie lub ustawie o lasach państwowych, form karania osób, które zanieczyszczają czy wręcz degradują środowisko poprzez niewłaściwe korzystanie z obszarów leśnych.


Cieszy mnie taka inicjatywa, tym bardziej, że widać mocne zaangażowanie ze strony pana Roberta w ten projekt. Mam nadzieję, że przekona innych do podjęcia tego tematu i szybkiego wdrożenia na terenie naszego miasta. Trzymam kciuki i powodzenia.


użytek

środa, 18 lutego 2015

A może by tak w Markach?

Zaciekawił mnie pomysł pewnego nowosądeckiego artysty o pseudonimie mgr Mors, który za pomocą graffiti postanowił pomóc mieszkańcom miasta w nauce poprawnej polszczyzny. Na murach swego miasta zaczął malować wymawiane poprawnie wyrazy i wyrażenia, w których najczęściej popełniamy błędy. Przykładem mogą być takie zwroty jak: włączam, na pewno, wziąć, jest napisane, fakt, cofać, lubić czy doszedłem (zamiast nich słyszymy: włanczam, wziąść czy wzionć, co tu pisze, fakt autentyczny, cofać do tyłu, lubieć, doszłem). Dla samego autora stanowi  to również formę nauki, gdyż jak sam przyznaje, czasem także miewa kłopot z użyciem poprawnie jakiegoś wyrażenia.


W Markach mamy już zdolnych artystów graffiti, co widać na wielu kolorowych murach, na których są obrazy i treści patriotyczne lub nawiązujące do Legii. Może warto wziąć przykład z mgr Morsa, by mareckie dzieci i dorośli przechodząc wielokrotnie obok ścian budynków lub betonowych ogrodzeń mogli uczyć i jednocześnie utrwalić sobie poprawną formę używanych często wyrażeń. Niech to będzie taka codzienna ściągawka, która ma na celu dbać o piękno naszego ojczystego języka. Poniżej przykład jednej z wielu prac mgr Morsa.


 images (1)

piątek, 13 lutego 2015

Cukier wanili(n)owy

Ciekawa jestem czy wy również nie zauważyliście tej zmiany na opakowaniu? Ja do dziś żyłam w przekonaniu, że kupuję dalej cukier waniliowy.  Ale szybko sprawdziłam w szufladzie z przyprawami  i …faktycznie, jak wół jest napisane-cukier wanilinowy.


Wanilina to organiczny związek chemiczny stanowiący jeden ze składników aromatycznych wanilii. To właśnie on odpowiada za zapach i smak, który cenimy w popularnej przyprawie. Przyprawie, niestety, bardzo drogiej. Z tego też powodu, nie od dzisiaj, często zastępuje się ją tańszym, chemicznym odpowiednikiem. Do Polski wanilina trafiła głównie dzięki działalności firmy Dr. Oetkera. Dziś stosowana jest przez wszystkie firmy w branży spożywczej. Cena zwykłego opakowania cukru wanilinowego to koszt ok. 30 groszy, zaś tego z dodatkiem prawdziwej wanilii to koszt prawie 2 złotych czyli 6-krotnie wyższy. Za jakość trzeba jednak więcej zapłacić, ale smak i aromat  jest przecież tego wart.


Mój następny zakup cukru o tym aromacie z pewnością będzie zawierał prawdziwą wanilię.  W końcu 2 zł. to nie majątek  ;-)


 cukier2

wtorek, 10 lutego 2015

(Anty)Walentynki

Jak to zwykle bywa w naszym kraju coś, co początkowo ma wielu zwolenników, zaraz potem ma tłumy przeciwników. Dzień Zakochanych czyli popularne walentynki każdego roku zyskuje rzeszę nowych fanów. „Święto” zdobywa równocześnie coraz większą liczbę przeciwników. Jedni uważają ten dzień za świetną okazję do celebrowania miłości, drudzy natomiast wskazują jego wszechobecną komercjalizację i sprzeciwiają się walentynkowemu szaleństwu.


Antywalentynki od kilku lat funkcjonują już w naszym społeczeństwie i coraz częściej organizowane są przez kolejne miasta i coraz chętniej przez różne podmioty. Grupą, która zapoczątkowała w 2009 roku alternatywny sposób celebrowania tego dnia, okazała się społeczność licznych singli i singielek. To reakcja obronna osób samotnych, które potrzebowały się zjednoczyć. Moda na „świętowanie” antywalentynek trwa dalej, gdyż coraz więcej klubów i sieci kin rezygnuje z organizacji imprez dedykowanych zakochanym, na rzecz wieczorów dla singli oraz par, które po prostu nie lubią tego „święta”. Tak dzieje się w np. w Łodzi, Krakowie, Warszawie czy Toruniu.


Moim zdaniem popularność antywalentynek jest efektem tzw. owczego pędu. Im więcej słyszymy opinii, że coś jest passe(w tym wypadku Dzień Zakochanych), tym chętniej deklarujemy swój dystans do tego. Dlaczego więc ludzie podążają jak bezmózgie lemingi za trendem i modą? Odpowiedź jest banalna: większość z nich nie ma własnego zdania. Byle za tłumem, który rzekomo dokonuje selekcji tego, co dobre i złe. Tyle, że tłum nie zawsze ma rację. Uważam, że każdy powinien celebrować ten dzień na swój sposób i nie przejmować się opinią większości. Warto też pamiętać, że z modami jest tak, iż przychodzą falami, potem odchodzą i wreszcie znikają. Dlatego do walentynek mam stosunek ambiwalentny. Fajnie, że są, ale czy ten jeden dzień coś szczególnie zmieni w naszych związkach? Raczej nie, bo pokazywać jak bardzo nam zależy na drugiej osobie należy codziennie.


 wal

niedziela, 8 lutego 2015

Marecki czytelnik

Kim jest niepozorna postać, nieposiadająca żadnych zewnętrznych oznak swojej przynależności do nieformalnego klubu pasjonatów książki? To czytelnik. Miłośnik lub fan zazwyczaj określonego typu literatury  np. czytelnik romansów, czytelnik kryminałów, czytelnik gazet.


Polskie czytelnictwo jest raczej mizerne. Z najnowszych badań przeprowadzonych przez Bibliotekę Narodową i TNS Polska wynika, że w zeszłym roku czterech na dziesięciu Polaków nie przeczytało ani jednej książki. Połowa naszych rodaków nie sięgnęła nawet po tekst dłuższy niż trzy strony. Najwięcej książek czytają uczniowie i studenci (73%). Najmniej czytają osoby powyżej 60 roku życia (34%), mieszkańcy wsi (34%), członkowie rodzin o dochodzie mniejszym niż 2 tys. zł (30%) oraz emerytowani rolnicy (14%).Bez większej żenady do coraz rzadszego czytania przyznają się także osoby z wyższym wykształceniem(35%).


Jak wygląda czytelnictwo w Markach? Najpierw kilka danych uzyskanych dzięki uprzejmości Dyrektor  p. Małgorzaty Rowickiej,  dotyczących Biblioteki Publicznej Miasta Marki + Filii w Pustelniku + Fillii w Strudze za 2014rok:


Wielkość zbiorów ogółem: 69 645 woluminów                                        


Liczba aktywnych czytelników: 4318 osób, w tym do lat 15: 1639


Liczba odwiedzin: 37 709


Liczba wypożyczonych książek: 67 682


Ogółem liczba wypożyczonych zbiorów: 70 807 (książki, audiobooki i filmy, książki udostępniane na miejscu)


Przedstawione liczby same w sobie są imponujące, ale wnioski już niekoniecznie. Przyjmując, że w Markach na dzień 31 grudnia 2013roku zameldowanych było 29 032 tys. mieszkańców to wynika, że tylko 15% Markowian jest czytelnikami naszych bibliotek publicznych. Statystycznie każdy z nich odwiedził ją  w zeszłym roku 9 razy i wypożyczył w tym czasie 16 książek, z czego 4/5 to beletrystyka. Osoby powyżej 15 roku życia stanowią 62% zapisanych czytelników. Z ilości woluminów będących w zbiorach bibliotecznych i wypożyczeń można przyjąć, że każda z książek przynajmniej raz była wypożyczona.


Sama korzystam z biblioteki na Lisa Kuli. Miłe, pomocne i kompetentne panie bibliotekarki oraz duża ilość nowości wydawniczych to niezaprzeczalny atut tego miejsca. Zachęcam do zapisywania i odwiedzania tych, którzy lubią czytać. Nie zamierzam przekonywać tych osób, którym z książką nie po drodze. Wszak czytanie to dobrowolna przyjemność.


czytanie

środa, 4 lutego 2015

"Niewidzialny strażnik" Dolores Redondo

Ostatni mój wpis dotyczył pseudo-książki, którą zamiast czytać należało zniszczyć. Dziś chcę polecić wszystkim miłośnikom powieści z dreszczykiem 1 tom trylogii hiszpańskiej pisarki Dolores Redondo. Dotąd myślałam, że dobry kryminał/thriller to tylko w wydaniu skandynawskim. A tu proszę- powiew świeżości w postaci Niewidzialnego strażnika, powieści o tajemniczym, mrocznym, wręcz namacalnym klimacie. Książka pisana przyjemnym językiem, z wartką akcją, naznaczona koszmarami minionych lat głównej bohaterki  komisarz Amai Salazar. Połączenie kryminału z mitologią i wierzeniami baskijskimi. Klimat odizolowanej od świata społeczności małego miasteczka, otoczonego gęstwiną lasów przywołuje na myśl klimaty serialu Miasteczko Twin Peaks. Nietuzinkowa powieść, która oprócz serii niewyjaśnionych morderstw i trudnego śledztwa, opisuje także traumę dzieciństwa i toksyczne relacje w rodzinie głównej bohaterki. Warto sięgnąć. Polecam.


12


W mrocznej dolinie rzeki Baztán zostaje znalezione nagie ciało nastoletniej dziewczyny. Policja szybko ustala związek pomiędzy jej śmiercią a mordem na innych młodych ofiarach. Śledztwo trafia w ręce detektyw śledczej Amaii Salazar. Aby je prowadzić, Amaia wraca do rodzinnego miasteczka, które kojarzy jej się raczej z koszmarami dzieciństwa, niż beztroską idyllą młodości. Jej zmagania ze sprawą brutalnych morderstw angażują ją także osobiście, a wstrząsające zbrodnie ujawniają symbolikę seksualną. Wzdłuż rzeki odnajdują się kolejne ciała, nie pozostawiając detektyw ani chwili wytchnienia. Przerażająca, nierozwikłana tajemnica z dzieciństwa powraca niczym koszmarny sen…

Gdy Ci smutno, gdy Ci źle... przeczytaj książki te!

Znacie na pewno ten stan, gdy rzeczywistość skrzeczy, a złowróżbne informacje w mediach wypełniają nasze dni, to właśnie wtedy najbardziej p...